czwartek, 26 marca 2020

Maybe Someday

(...) Może kiedyś...
Cóż to była za piękna historia!
W dniu swoich 22 urodzin Sydney przyłapuje na zdradzie swojego chłopaka wraz z swoją współlokatorką. Dziewczyna wyprowadza się z mieszkania jednak nie ma się gdzie podziać.
Pomocną dłoń wyciąga do niej sąsiad z naprzeciwka, poznany kilka dni wcześniej. Dziewczyna jednak nie wie, że chłopak, który tak pięknie grał na gitarze podczas ich '' spotkań'' na balkonie, jest osobą niesłysząca i to całkowicie.
Jednak głuchota Ridga nie stanowi problemu w poznawaniu swoich głosów oraz uczuć. Sydney mając świetne pomysły na teksty piosenek, rozpoczyna z nim swoją współpracę, jednocześnie zamieszkując z nim. Odtąd łączy ich nie tylko muzyka, ale także rodzące się między nimi uczucie. Przeszkodą okazuje się dziewczyna Ridga.

Zakochałam się w tej książce!!!
Nie chciałam jej kończyć czytać, jest cudowna!!
Przepełniona uczuciami, miłością, romantycznością.
Zawiera wiele śmiesznych sytuacji, gdzie współlokatorzy robią sobie kawały i szczerze płakałam przy tych momentach ze śmiechu.
Fabuła książki bardzo poruszająca. Głuchy mężczyzna, który gra i komponuje piosenki na gitarze. Moja wyobraźnia działała tutaj niesamowicie, a uczucia jakie miałam względem bohaterów wyłoniły się we mnie pierwszy raz tak intensywnie, że nie byłam w stanie odłożyć tej książki.
Wartka akcja, wątek trudnej choroby. Książka porusza czasem do łez, ale cały czas zachowana jest w szczerości i miłości.
To moje pierwsze spotkanie z tą autorką ale już dopisałam ją do listy swoich ulubionych autorów, i na pewno nie bedzie to jednorazowe spotkanie z nią.
Jeśli chcecie przeczytać historię o miłości z prawdziwego zdarzenia to musicie koniecznie sięgnąć po tą pozycję. 


2 komentarze:

  1. Również czytałam ��‍super książka I akcja, która się w niej dzieje ��

    OdpowiedzUsuń